Miejsce dnia - Gruzja
   

Miejsce dnia - Pomysł na podróż - Gruzja


Pyszna kuchnia, wino, gościnni ludzie i miłość do Polaków. A przede wszystkim piękna, dzika przyroda i wspaniałe zabytki.



Gruzja



Wypijmy za świętego Jerzego! - wzywa tamada, czyli mistrz ceremonii gruzińskiego stołu. Zwykle jest nim głowa rodziny. Święty Jerzy to patron tego kraju, co drugi mężczyzna nosi to imię. A wino jest dumą Gruzinów. Bez niego nie odbędzie się żadna uroczystość. Według miejscowej legendy to Gruzini, a nie Grecy, wynaleźli ten trunek. Z kolei inne podanie mówi o tym, że kiedy Bóg stwarzał świat, oddał Gruzinom biblijny raj. Kazał im się tylko dzielić nim z mniej hojnie obdarowanymi nacjami. Gruzini o tym pamiętają. Każdego gościa witają z otwartymi ramionami.

Paryż Kaukazu

Zwiedzanie tego kraju zaczyna się zwykle od jego stolicy, Tbilisi. To miasto jest jak szlachetny, nieoszlifowany kamień. Z pozoru zaniedbane i podniszczone, ale przy dłuższym obcowaniu odsłania swoją urodę. Śliczne kamienice pamiętają carskie czasy. Większość budynków w centrum powstała na przełomie XIX i XX wieku. Drewniane balustrady toną w zieleni dzikiego wina, a urocze podwórka zachowały klimat sprzed stu lat. Najbardziej reprezentacyjną aleją jest ulica dwunastowiecznego poety, Szoty Rustawelego. Piękne secesyjne budynki, sklepy, hotele i restauracje przypominają paryskie Champs Blysćes. Aleja zaczy- na się na placu Wolności. W maju 2005 roku setki tysięcy Gruzinów fetowały tu amerykańskiego prezydenta George'a W. Busha. Poparł on demokratyczne i wolnościowe aspiracje tego kraju. Kiedy orkiestra zagrała tradycyjną muzykę gruzińską, amerykański prezydent zaczął podrygiwać do rytmu. Mieszkańcy opowiadają z dumą, jak ich ludowe melodie porwałv do tańca ważnego gościa. Znajdujący się nieopodal wspaniały kościół Kwaszweti jest najstarszą świątynią w państwie. Powstał na pamiątkę wprowadzania do Gruzji chrześcijaństwa. Uwagę przykuwa też gmach opery, który przypomina perski pałac. Tuż za nim aleja rozdziela się. Jedna z odnóg prowadzi na plac Szoty Rustawelego. Jest tutaj pierwsza w Gruzji restauracja McDonald's. Niestety fast foody dotarły nawet na Kaukaz. Jednak z lokalną kuchnią nie mogą się równać. Nie trzeba iść do wykwintnej restauracji, żeby zjeść coś naprawdę pysznego. W lokalach o skromnym wystroju, w których stołują się głównie miejscowi, jedzenie jest wyśmienite. Podaje się w nich chaczapuri, czyli ciasto ze słonym serem, oraz chinkali, pierogi z mięsem nadziewane nie tylko farszem, ale także rosołem. Pieróg trzeba delikatnie nadgryźć, a płyn ze środka wypić tak, żeby zawartość nie wylała się na talerz ani ubranie.

Kurort z piosenki

Nazwa nadmorskiego miasta Batumi może kojarzyć się z popularna niegdyś piosenką Filipinek. Polskie artystki śpiewały o tutejszych herbacianych polach. Niestety, już prawie nikt nie uprawia tu herbaty. Miejscowi gospodarze mówią, że przestało się to opłacać kilkanaście lat temu. Choć można się natknąć na pozostałości dawnych plantacji, to do wizyty w kurorcie zachęcają nie tyle pola herbaty, co rozległe plaże. Batumi, trzecie co do wielkości miasto Gruzji, swój rozwój zawdzięcza Polakowi generałowi Zdzisławowi Zygulskiemu. To on w XIX wieku osuszył tutejsze bagna. Wkrótce na tym terenie zaczęły powstawać wspaniałe wille i pałace. Są one ozdobą kurortu do dziś. Biegnąca wzdłuż wybrzeża reprezentacyjna ulica Gogebashvilego zaprowadzi nas do głównego meczetu. Bo Batumi to stolica Adżarii, muzułmańskiej części kraju. Adżarowie, choć uważają się za Gruzinów, pielęgnują swoje tradycje. Stąd jest przecież blisko do granicy z muzułmańską Turcją.

Plaże Batumi są rzeczywiście piękne i rozległe, choć kamieniste. Jeśli ktoś chce nacieszyć się piaskiem, musi pojechać 20 kilometrów na północ do niewielkiego, ale modnego Kobuleti. Po drodze koniecznie trzeba odwiedzić Ogród Botaniczny. Założono go w 1912 r. na potrzeby Akademii Nauk. ]est ogromny, zajmuje powierzchnię ponad stu hektarów. Zebrano tu kilka tysięcy odmian roślin z całego świata, palmy bambusowe, cytrusy, drzewa eukaliptusowe. Wszystkie tropiki świata w pigułce!

Miasto wykute w skale




Zachwycające spotkanie z historią Gruzji czeka wszystkich w średniowiecznej Wardzii, w górach Małego Kaukazu, nad rzeką Mtkwari. To najbardziej niezwykły zabytek tego kraju i unikat w skali światowej. Dotrzemy tu z miasta Achalciche. Wykuta w skale siedemnastowieczna twierdza mogła dać schronienie 60 tys. mieszkańców. Liczyła trzynaście pięter, miała salę tronową, klasztor i skomplikowany system nawodnień. Do miasta prowadziły zamaskowane tunele. Niestety, ten ósmy cud świata zniszczyło najpierw trzęsienie ziemi, później Persowie. Dziś jest tu muzeum, którym opiekują się prawosławni mnisi. Niedaleko wejścia do twierdzy są gorące źródła, które zapraszają do leczniczych kąpieli. Potem można urządzić piknik na trawie u podnóża Wardzii albo wyruszyć na wyprawę po skalistych zboczach. Chyba nie można wymarzyć sobie lepszego miejsca na turystyczną przygodę.

Kuchnia gruzińska, czego warto spróbować

- Chachapuri - to słony placek zapiekany z serem. W Adżarii (region Gruzji) przyrządza się go dodatkowo z sadzonym jajkiem,
- Chinkali, czyli duże pierogi z mięsem i rosołem,
- Szaszłyki, często są ozdabiane pestkami granatów. Modne danie w restauracjach i na piknikach.
- Adżapsandali, bakłażany z farszem z pomidorow, papryki, ziemniaków i kolendry.
- Dolma to gołąbki z baraniny, ryżu lub kaszy zawijane nie w liście kapusty, lecz winogron.