Zły tłuszcz może nam bardzo zaszkodzić, za to dobry potrafi zdziałać cuda. Wydając kilkanaście złotych więcej na dobrą oliwę tłoczoną na zimno (extra vergine), mamy szansę maczać bagietkę w prawdziwie dobroczynnym balsamie dla serca i naczyń krwionośnych. Oliwę poddano gruntownym badaniom. Ich wyniki dowodzą, że chroni nas ona przed miażdżycą, stresem komórkowym, chorobą Alzheimera i niektórymi schorzeniami oczu. Zaobserwowano też jej korzystny wpływ w chorobach zapalnych, takich jak reumatoidalne zapalenie stawów, a nawet skuteczne działanie profilaktyczne w stosunku do niektórych typów nowotworów. Tu ciekawostka dla osób, które panicznie boją się utyć, oliwa walczy z niepożądanymi fałdkami. Blokuje bowiem enzym w tkance tłuszczowej zwany syntezą kwasów tłuszczowych (FAS), który ochoczo syntezuje tłuszcz ze zbędnych węglowodanów. Oliwa jest również lubiana przez dobre bakterie bytujące w naszych jelitach.
Tłuszcze zwierzęce zawierają dużo kwasu arachidonowego, z tego kwasu nasz organizm produkuje substancje, które nasilają ból. W olejach roślinnych, na przykład w rzepakowym, lnianym, czy konopnym, więcej jest kwasu alfa-linolenowego, działającego przeciwzapalnie. Tłuszcze roślinne działają mniej więcej jak ibuprofen, czy aspiryna, tyle że zwierają mniejszą dawkę substancji czynnej. Nie przyniosą ulgi doraźnie podczas ostrego bólu głowy, jednak regularnie stosowanie mogą okazać się pomocne w zwalczaniu stanów zapalnych, częstych migren czy dolegliwości miesiączkowych. Niekiedy bóle słabną, dzięki temu, że w naszej diecie tłuszcze roślinne zyskują przewagę nad zwierzęcymi.
Trzeba pamiętać, że cenne składniki oliwy są niszczone np. przez podgrzewanie. Najlepiej więc smażyć na specjalnym oleju przeznaczonym do tego celu, takie jak masło czy tłuszcz kokosowy. Otwartą oliwę należy przechowywać w lodówce, a po każdym użyciu dokładnie zakręcać butelkę.
